Skocz do zawartości

Bergen

Użytkownik
  • Postów

    573
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bergen

  1. Bergen

    I'M BACK

    adamusmax, mordo ty moja !
  2. Bergen

    Zjawiska drogowe

    To zjawisko wczoraj wyciągnięto z kontenera: Ale przedni zderzak profi
  3. mati, haldex rewelacyjny ? :shock:
  4. Postanowiłem utworzyć ten wątek, gdyż nie chce mi się po kilkanaście razy opowiadać tej samej historii a jakoś nie pasuje mi ta opowieść do żadnego z istniejących wątków. Kto wie, może temat się rozwinie i opiszecie też swoje przygody ze stróżami prawa. W miniony piątek wieczorem wracałem Srebrzaną z pewnej jakże kulturalnej imprezy mającej miejsce w Gdyni, a dotyczącej jakiś filmów fabularnych czy czegoś tam. Jechałem jak kapelusznik, prawym pasem, bo wiekopomne dzieła wyssały ze mnie resztkę sił witalnych, aż w Rumi dojechałem do kawalkady pojazdów sunących 40 kmh. Niewiele myśląc skręciłem na lewy, gdzie porządni ludzie śmigali 80. Śmigając z nimi zauważyłem, że w sznureczku aut na prawym pasie pełznie też Renault Kangoo w barwach Policji Państwowej. Minęła może jedna zwrotka piosenki, której słuchałem, a zauważyłem że morderczy pojazd ów zjechał na mój pas i usiadł mi na ogonie. I ja już w tym momencie już wiedziałem, wszystkie me trzewia czuły, że spodobałem się panom policjantom. Oczywiście zamrugali. Zjechałem. We wstecznym widziałem, jak gruby polimajster z wąsami gramoli się z kangura, podczas gdy siedzący na fotelu pasażera chudy spokojnie jadł hamburgera. Opuściłem szybę, wyłączyłem radio, gruby podszedł. - Dobry wieczór panie kierowco, Stefan mmmhhhhmmmggghhh, komenda miejska w Rumi, ładne ma pan auto, poproszę dowodzik, zobaczymy czy pańskie. W tym miejscu warto zauważyć iż komenda policji w Rumi nie grzeszy rozmiarami i nie posiada nie tylko nowych mebli i komputerów, ale też oddziału drogówki. Zatem miałem do czynienia ze zwykłymi krawężnikami. Wracającymi z McDonalda. Wąsaty zamknął dowód, rozczarowany że gówniarza stać na SUBARU i rozejrzał się po samochodzie. - Coś za dużo ma pan tych świateł z przodu ! Nie wiele myśląc, zacząłem ściemę - Wie pan, auto jest przygotowane do sportu motorowego, bo ja startuję, przez pana Korneckiego, na pewno pan wie (na co gruby przytaknął), musi mieć tyle świateł, ale teraz i tak są odłączone... Na to dictum gruby zostawił sprawę świateł i zainteresował się tyłem samochodu. - A spoiler atest ma, hę ? Zgrzytnąłem zębami. - Tak, ma, pod spodem jest napis. Przez lusterko spostrzegłem, jak Stefan próbuje się zgiąć, żeby zajrzeć pod spoiler. Zawołał chudego. Ten zirytowany, odłożył resztkę big maca i schylił się - no coś tam jest - odparł i wrócił do posiłku. Wtedy grubemu zaświeciły się oczka. - A NA SZYBY PRZYCIEMNIANE ATEST PAN MA ?! - Mam, panie władzo, wie pan, ja startuję w rajdach, to auto musi być w stu procentach w porządku. O proszę, na tylnej szybie jest naklejka. Gruby przeczytał naklejkę. - No dobrze - wydobyło się spod wąsów. I wtedy olśnienie. - A pan podniesie szybkię z przodu ! Podnoszę. - A TO CO TO JEST ?! - To jest blue blocker. Taki filtr. - TO SĄ PRZYCIEMNIONE PRZEDNIE SZYBY ! - Nie, to jest taki filtr, co pozwala lepiej widzieć w nocy. - Szyby są ciemne ! Dowodzik zabieramy ! Andrzej, spisz pana ! Andrzej ruszył do przodu. Nie wytrzymałem. - NIE, SZYBY NIE SĄ PRZYCIEMNIONE. I jakby miał pan miernik, a pan nie ma, bo pan nie jest z drogówki, to by pan wiedział. Andrzej stanął. - No dobrze. Jak pan tak, to dobrze. Niech pan jedzie. Ale niech pan zapamięta - jak jeszcze raz zobaczę pana z tymi szybami, to pożyczę miernik ze stacji obsługi tutaj na Słowackiego i zmierzymy panu i dowodzik zabierzemy ! Gruby był dumny z planu, jak ułożył. Chudy coś pił przez słomkę, przytakując. Pojechałem. Wkur*iony. Jak kilka lat temu rumscy chuligani zrywali mi anteny od radiostacji to też przyjechali. Po godzinie. Pewnie w macu była kolejka.
  5. W Imprezie przerabiałem klejenie górnej, plastikowej części głowicy. Nie da rady, po jakimś czasie , jak by jej nie kleić, ciśnienie robiło swoje i miejsce klejenia znowu pękało. aśkajapauto znalazła na strychu nową chłodnicę i sprzedała mi ją za ~ 300 zł. peel, uderz do niej, może poszuka w piwnicy nowej chłodnicy do Fortysia :wink:
  6. Bergen

    modernizacja oswietlenia si

    STACHU, grzęźniesz, ostrzegam...
  7. W markecie widziałem manometr z naklejką "AutoŚwiat poleca". Ponieważ ww. periodyku nie darzę zbytnim szacunkiem, to nie zawracałem sobie owym manometrem głowy, ale przecież robią w tym magazynie różne testy i porównania, może faktycznie ów manometr jest najlepszy z dostępnych ? Żarówki (Hella) które nabyłem na podstawie tego co przeczytałem na skanie z AŚ, okazały się rewelacyjne.
  8. Mam chińską, nożną pompkę do opon. Ma manometr. Z góry założyłem że manometr ten nie pokazuje prawdy, co potwierdziło się, gdy używałem manometru przy kompresorze na stacji paliw. Zatem, pomny doskonałej jakości rodzimych komputerów*, zakupiłem manometr produkcji znakomitej polskiej firmy Mera KFAP. Czarny, w niebieskim etui. No i teraz dopiero mam zagwozdkę, bo manometr na pompce pokazuje inaczej, miernik Made in Poland pokazuje inaczej i kompresor na stacji pokazuje inaczej. Komu wierzyć ? Jaki, dostępny w sklepach manometr pokazuje coś najbardziej zbliżone do prawdy ? *) bez cienia sarkazmu. Mieć taką Odrę 1315.... ech, marzenie :roll:
  9. Bergen

    Nie zapala na ciepłym

    Nie ma iskry na dwóch - trzech cylindrach przy pierwszym kręceniu. Potem jest, ale co z tego, skoro jest zalany. Raczej nie cewka, bo jak już zapali, to pracuje równo, zapłony nie wypadają. Mam jeszcze stary crankshaft sensor, spróbuję podmienić.
  10. Bergen

    Nie zapala na ciepłym

    Impreza 1.8. Zielona - co zapewne ma znaczenie.
  11. Bergen

    Co to za przycisk?

    eddie_gt4, halogeny tylne :?: :shock: Czy wiesz na pewno, co to jest ideogram ? To ten znaczek - symbol na przycisku. Nie chodzi mi o lampkę sygnalizującą włączenie, także wbudowaną w przycisk.
  12. piotrgarwolin, to był autoryzowany serwis SIP ?
  13. Bergen

    Co to za przycisk?

    Na pomarańczowo palą się "ideogramy" w przyciskach, gdy zielony kapturek żarówki popęka od gorąca, albo gdy ktoś wymienił już żarówkę w przycisku, z zielonokapturzastej na zwykłą :wink:
  14. Bergen

    Hamowanie silnikiem

    bartek@klubsubaru.pl, jak by nie było, jest specjalistą od kangurów wszelakich :cool:
  15. piotrgarwolin - jeśli Legaś pod tym względem nie różni się od Imprezy - obadaj wiązkę elektryczną schowaną pod plastikiem (przedłużeniem nadproża) obok rest pada, pod wewnętrzną skrzynką bezpiecznikową. Tam znajdują się kostki zarówno oświetlenia jak i centralnego zamka. Bardzo możliwe, że przyczyną jest śniedź na ich stykach, którą usuniesz np. sprayem "Kontakt 60". Śniedź może być spowodowana wodą z nieszczelnej uszczelki przedniej szyby ! I jeszcze jedno - znasz tę piosenkę "nie wiesz nigdy serwisowi - dobrą radę ci dam" ?
  16. Bergen

    Nie zapala na ciepłym

    Przy hydraulicznych regulatorach luzu ?
  17. Bergen

    Nie zapala na ciepłym

    Jakiś rok temu narzekałem tu, że Żaba nie zapala na zimnym silniku. Podaje paliwo, kręci rozrusznikiem, a iskry nie ma na dwóch-trzech cylindrach, zalewa je i koniec. Potem gaz to the metal i kręcenie tak długo, aż załapie po zalaniu. I tylko na zimnym - po kilkugodzinnym staniu. Zmieniłem kable, świece, zlutowałem złe połączenie przy module zapłonowym, wymieniłem crankshaft sensor i po którymś z tych zabiegów żabie przeszło. Teraz sytuacja się powtarza, ale na ciepłym silniku - o ile na zimnym zapala od razu, tak tylko jak się silnik zagrzeje to występują ww. objawy - brak iskry i zalanie. Świece nówka sztuka, kable też. Crankshaft sensor czyściutki (camshaft sensora żaba nie posiada). Połączenia ok. Any ideas, gents ?
  18. Bergen

    Pan Rubik

    Pewnie w Bieszczadach, jak w tym starym dowcipie :grin:
  19. Azrael, akurat jeśli o mnie chodzi, to cierpień stosunkowo mało było, a osoby które bardzo cenię i szanuję, są z reguły "z tytułami". Chodzi mi zasadniczo o coś innego - piszesz, że studenci z roku na rok "tępieją". Organ nieużywany zanika. Jeśli rutynowy wykładowca nie wymaga od studenta myślenia, a jedynie "zakuwania z kserówek" (jak to już padło w tym wątku), to nic dziwnego, że kora mózgowa się wyłącza.
  20. Obecnie skończyłem zaocznie drugi fakultet (a zaczynam trzeci ). Z 80 ludzi na roku do obrony dotarły dwie. Z ludźmi twierdzącymi, że studia niestacjonarne kończy się, płacąc czesne, jest tak samo jak z użytkownikami samochodów z manualną skrzynią biegów, którzy nigdy nie jechali automatem, albo tymi, co nigdy nie próbowali dżemu z serem (albo masłem orzechowym) - negacja bez żadnego doświadczenia w temacie Co do tego, co tutaj napisali Bushwalker i Az, to podobna dyskusja toczyła się niedawno na p.r.trojmiasto. Wyprodukowałem w niej posta, w którym przypomniałem ludzi, z którymi miałem przyjemność (?) studiować na kierunku Elektronika i Telekomunikacja. Pomijając meandry historii, które spowodowały pojawienie się tychże zagubionych istot na kierunku traktującym o skomplikowanym przepływie elektronów w małych elementach poupychanych w komputerach, telewizorach i innych jakże potrzebnych nam przedmiotach, wartym odnotowania jest fakt, że ludzie Ci zjawili się na tym kierunku z przypadku. Nie kierowała nimi żądza wiedzy, dlaczego kondensatory elektrolityczne wybuchają a diody LED nie należy podłączać do płaskiej bateryjki żeby zobaczyć "jak świeci", ani też nie chcieli - jak inni - ze swojej młodzieńczej pasji uczynić pracy zawodowej. I uwierzcie mi, że wielu spośród tych elektronicznych nieudaczników, którzy na bezpiecznik topikowy mówili "żaróweczka" a komputer który brzydko zapachniał i nie chciał się włączyć zanosili do serwisu, odbierało stypendia naukowe i zaliczali egzaminy w terminach zerowych. Podczas gdy ich koledzy, postrzegani przez szanowne Ciało Pedagogiczne jako miernoty, nie warci zaliczenia poprawki, przesiadywali po nocach w kołach naukowych i akademikach, przed radiostacjami, programatorami i oscyloskopami, wdychając opary kalafonii i przepaląc kolejną "atmegę". Potem, prześlizgując się jakoś przez sesje wrześniowe i "płatne powtarzania przedmiotu" znajdowali zatrudnienie tam, gdzie ktoś doceniał ich wiedzę praktyczną i wiedział, że poradzą sobie z problemami konstrukcyjnymi, jakie duże - dobrze płacące firmy stawiają przed swoimi inżynierami. Natomiast Ci, którzy do elektroniki mieli dwie lewe ręce, ale przez to wkuli na blachę - zupełnie jej nie rozumiejąc - nie tylko "Układy elektroniczne" Goldego, ale też i wszelkie "Modulacje i detekcje", "Cyfrowe przetwarzania sygnałów" i inne podstawki pod krótszą nogę stołu warsztatowego a następnie odpowiedzieli melorecytacją na pytania ucieszonego Pana Profesora, który doceniwszy, że jakże miła pani studentka nie tylko ma ładne piersi, ale też zna całe twierdzenie o próbkowaniu, proponował jej etat asystentki w swojej katedrze. Nic dziwnego, że ta sama pani studentka (lub student, co za różnica), stając się panią asystent, a potem panią adiunkt i panią profesor, której wiedzę o elektronice wciąż stanowiły jedynie suche urywki z akademickich "cegieł", jedyny sposób na weryfikację wiedzy egzaminowanych widziała w wypytywaniu z zaleconych rok wcześniej lektur. Historia zatoczyła koło - ten, którego wykucie bardziej się pani podobało, zdawał na lepszą ocenę. Pal sześć, że nie miał pojęcia o tym, co mówi... Czasem, gdy myślę o tym, jak chory system edukacji mamy w naszym nieszczęsnym kraju, zastanawiam się, co to będzie, gdy moje dzieci pójdą do szkoły. Szkoły, w której nie chodzi o to, aby rozumieć to co się mówi, tylko o to, co się mówi, pokrywało się z tym, co zapamiętał wykładowca. A ponieważ istnieje u nas patologia, że im definicja bardziej zawiła i trudna do zrozumienia, tym lepiej świadczy to o jej autorze, nic dziwnego, że podręczniki pisane przez rodzimych "naukowców" bardziej nadają się na podstawki pod stół niż do "bycia pod ręką". Przykładem może być tu "Wprowadzenie do cyfrowego przetwarzania sygnałów" Richarda Lyonsa. Książka, w swojej oryginalnej anglojęzycznej wersji, jest lekturą łatwą, lekką i przyjemną, w bezbolesny sposób tłumaczącą wszelkie arkana tematu o jakim traktuje, tak polski tłumacz - do czego bezczelnie przyznaje się we wstępie - skądinąd z tytułem profesora, uznaje, że autor "zbyt lekko" potraktował temat i jego obowiązkiem, jako tłumacza, jest treść książki zagmatwać - wszak ma to być podręcznik akademicki, a nie jakieś tam czytadło do ludu. Ale czemu tu się dziwić, przecież noblesse oblige i jeśli chcemy mieć dyplom, zatem musimy znosić cierpienia od tych, co już ten dyplom zdobyli.
  21. W Srebrzanie też siedzą 2HO. Kto wie, czy w Żabie też się nie pojawią.
  22. Bergen

    Pan Rubik

    Powinno być raczej: Jak sprzęgło w SPRT ! Jak sprzęgło ! Jak sprzęgło !
  23. Chleba i igrzysk :razz: Zobacz tutaj -> http://www.scoobyphotos.com/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...