Skocz do zawartości

Norweskie pitu pitu czyli wszystko co chcielibyscie wiedziec o Norwegii ale boicie sie zapytac


Rekomendowane odpowiedzi

dajecie radę z językiem?

Pracując na lotnisku, gdzie wszyscy mówią po angielsku dłuuugo nie miałem chęci nauczenia się norweskiego. W końcu, gdy pojawiła się informacja o nadchodzącym dziecku stwierdziłem, że warto byłoby coś jednak rozumieć. Przez pół roku chodziłem na kurs: rano do szkoły na 3h, potem na popołudnie do pracy, 3 razy w tygodniu. Było ciężko, ale jednak coś się nauczyłem. Zdałem tzw. Norskprøve 2, czyli pierwszy etap za mną. Dzięki temu jestem w stanie dogadać się w pracy, banku czy innych urzędach. Szału nie ma, ale już nie patrzą na mnie jak obcokrajowca, który ma w nosie język. Generalnie teraz do swobodniejszych rozmów brakuje mi słów, podstawę gramatyki już mam.

 

 

a masz jakiś zanjomych z PL którzy ogarnęli komunikatywnie ?

Mam znajomych, którzy podobnie jak ja, rozmawiają komunikatywnie. Jedna koleżanka ma Norskpøve 3 i słyszałem, że planuje zdać "Bergenstesten". Jest to chyba ostatni stopień, który odpowiada chyba maturze z polskiego, generalnie dla obcokrajowców duuże osiągnięcie. Nawet nie wiem, czy Norwedzy to zdają, bo podobno cholernie trudny jest.

J

 

zobaczcie moja trase na Plejady o ile oczywiscie ogarne urlop dobrze, z przystankiem na ogarniecie sie kilkudniowe w domu

A nie lepiej Ci jechać po Norwegii, zamiast Szwecji? Nie znam trasy tam na północ, ale faktycznie drogę masz do przebycia sporą :)

 

 

komis ktory mi sprzedawal zrobil remont na prawie 20k nok, rozrzad i jeszcze jakies pierdoly

Całkiem przyjemna kwota, chociaż przy tutejszych cenach, aż takiego wrażenia nie robi :P Za wymianę oleju, gdzie ja dostarczałem olej w serwisie krzyknęli mi 1800 NOK :)

Edytowane przez sredniaq
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie Aga to bardziej zagadkowo:) jechalem dzis do sklepu, tak 5 min drogi I liczylem ile foresterow zobacze. Naliczylem 6!!! A mieszkam w niespelna 50 tys miescie, a jak wyglada sytuacja u was? Na polnocy subaru jest popularne, swietny I uniwersalny samochod na te warunki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polnoc bardziej praktyczna, bardzo popularne sa auta 4x4. Z subaru to forester i obk. Cieplo sie robi coraz bardziej i chlopaki powoli wyciagaja z garazow swoje piekne klasyki. Zaraz sie zaroi od wszelakiej masci muscle carow i innych oldtimerow, milo patrzec na ulicach i posluchac tych amerykanskich gulgoczacych V8  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Sredniaq przez Szwecje jest o wiele szybciej, przejezdzam gory i juz gonie, prosta droga bez jakis czestych ograniczen predkosci na drogach a jak wbije na dwupasmowke to 110-120 km/h caly czas. Tylko nudno i monotonnie jest. Od zeszlego roku jezdze troszke inaczej, przez srodek Szwecji bo jakies urozmaicenie jest, lasy gorki zakrety. Jak jechalem wybrzezem to przysypialem za kolkiem prawie takie nudy  :) A co do kursu norweskie to u nas jest raz w tygodniu przez 1,5h wiec jest lipa. Mieli nam w pracy organizowac ale czekamy juz pol roku i nic. No musze sie sam zmobilizowac bo materialy mam ale kurka jak wchodze do domu to automatycznie zapominam azeby sie uczyc. Przypomina mi sie jak ktos sie mnie pyta czy sie ucze  :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sredniaq dzięki za wyczerpująca odpowiedź :)

Spoko. Mam nadzieję, że dam tobie impuls do nauki :D

Jeżeli należycie do związków zawodowych typu Parat, można wystąpić o dofinansowanie nauki. Mi zwrócił się roczny koszt opłacania związków, pokryło to chyba 1/3 kosztów kursu.

 

 

No musze sie sam zmobilizowac bo materialy mam ale kurka jak wchodze do domu to automatycznie zapominam azeby sie uczyc

Miałem dokładnie to samo.

 

 

A co do kursu norweskie to u nas jest raz w tygodniu przez 1,5h wiec jest lipa.

Z własnego doświadczenia, a także znajomych próbujących takiej opcji: gdybym chodził 1 raz w tygodniu i w dodatku na popołudnie, z całą pewnością nie nauczył bym się niczego. Umysł zdecydowanie lepiej przyswaja wiedzę rano, a zajęcia 1 raz w tygodniu to zdecydowanie zbyt rzadko. Potem w pracy faktycznie padałem na pysk, ale firma poszła mi sporo na rękę, skracając popołudniowe zmiany do 21.00, zamiast pracować do północy, nie obcinając przy tym pensji! Dodatkowo w zasadzie w domu prawie niczego nie powtarzałem, bo wiecznie zmęczony i niedospany, ale jednak osłuchanie się z językiem pomagało.

 

 

Mieli nam w pracy organizowac ale czekamy juz pol roku i nic

Jak ja przyjechałem do Norwegii, to firma zorganizowała kurs w miejscu pracy dla swoich pracowników. Niestety ja byłem zatrudniony przez pośrednika i nie zostałem dopuszczony do kursu, więc długi czas miałem focha i uczyć się nie zamierzałem ;)

 

I najważniejsze: przez to, że chodziłem trochę do szkoły, przestałem się bać odezwać do kogokolwiek po norwesku, szkoła dodała pewności siebie i teraz jest znacznie łatwiej.

Edytowane przez sredniaq
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zapewne wiadomo, skandynawowie uwielbiaja muscle car. Dzis odwiedzilem znajomego w jego warsztacie z szefem przy jednym z nich grzebali, Dogde Hornet 1961r przygotowywany do wyscigow na 1/4 mili, 850 hp  :) obok staly Charger i Monaco po ok 700 hp kazdy, pieeeekne szczegolnie ten Monaco. Powrzucam fotki pozniej. Wczoraj w nocy zajechal mnie odwiedzic inny znajomy bo wlasnie kupil auto do odbudowy, Ford Taunus GT 1971, piekne coupe :) A inny znajomy z pracy ma Fiata 125p pickup jednego ze 100 importowanych do Norwegii i Forda Escorta RS 1987r, lubie ich za to podejscie do motoryzacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jeśli w PL nie będzie się pracowało tylko po to, żeby przeżyć, i rynek pracodawcy zmieni się w rynek pracownika, to może coś zacznie się zmieniać.

Heh, tylko w Polsce odnoszę wrażenie że rynek nie jest ani dla pracodawcy, ani pracownika, a dla urzędnika(którzy to mnożą się jak bakterie na pożywce). Na południu to niestety albo kraść, albo zdychać, albo wyjechać :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Gdyby nie mieli ropy, to z samego łowienia wielorybów by gówno mieli.

Zawsze zostają im śledzie :P . A tak poważnie znaleźli "żyłę złota" i potrafią z niej korzystać, dla mnie duży plus na ich korzyść. Polacy pewnie sprzedali by roponośne grunty i dalej wciskali kit że "będzie lepiej"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej - gdyby nie mieli ropy, to byliby generalnie biedniejsi, ale mentalność pewnie mieliby bardzo podobną.

dobrobyt spowodowany ropą i gazem trochę przesłonił im światopogląd.

 

chociaż tam też są duże skrajności w poziomie życia, mówiąc w skrócie, ci co nie pracują w szerokopojętym "oil & gas" to wcale kokosów nie mają.


 

 

znaleźli "żyłę złota" i potrafią z niej korzystać

mam podobne wrażenie, mieć ropę i gaz to jedno, zbudować odpowiedni system by tego nie zmarnować to drugie.

 

ostatnio miałem takie szkolonko z podstaw prawnych tego systemu i logika jest bardzo prosta i otwarcie komunikowana.

 

właściciel czyli Królestwo Norwegii chce na tym jak najwięcej zarobić, czyli jak najrozsądniej wykorzystać zasoby naturalne i wydobyć jak najwięcej ropy i gazu, bez ruinowania środowiska naturalnego. Samo państwo nie ma kompetencji i zasobów by to zrobić, dlatego wpuszcza firmy naftowe do swojego ogródka, ale wszystkie muszą pamiętać, że grają na zasadach Królestwa Norwegii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Gdyby nie mieli ropy, to z samego łowienia wielorybów by gówno mieli.

 

A ja jestem pewien, ze gdyby u nas bylo jej nawet trzy razy wiecej, to tez bysmy gowno mieli.

 

 

Ogladalem niedawno reportaz o zasobach Norwegii i ichniej rezerwie - zdaja sobie sprawe z tego, ze albo ropa sie kiedys skonczy, albo nie bedzie juz na nia takiego zapotrzebowania i z tego wzgledu zamiast trwonic, odkladaja te pieniadze oraz inwestuja w "zielona technologie", obligacje, akcje oraz, co ciekawe - w nieruchomosci zagraniczne. Byl przyklad, ale juz nie pamietam - chyba w Londynie, gdzies w centrum nawet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdyby u nas bylo jej nawet trzy razy wiecej, to tez bysmy gowno mieli.

wlasnie, problem nie w tym co sie ma, tylko jak rozsadnie umie sie to wykorzystac.

 

w Norway zarzadzanie zasobami naturalnymi oraz powiazanie z biznesem i podatkami wydaje sie bardzo przemyslane.

 

Panstwo zarabia na tym krocie (78% podatku od dzialalnosci zwiazanej z wydobyciem weglowodorow) ale firmy operujace na Szelfie Norweskim narzekac na brak zyskow raczej nie powinny, system zacheca do inwestowania i jak sie dobrze zakrecic to podatku mozna placic malo, albo prawie wcale.

 

Chyba, że ma się pecha, i się wdepnie w Yme ;) to wtedy już nie jest tak kolorowo, tzn... utopilo sie morze kasy... w morzu :( ale cale szczescie odzyskujemy to, powoli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...