Skocz do zawartości
  • Subaru Legacy 3.0R Spec B '05


    T8LEK

    Coś się nie mogę ostatnio wyleczyć z przeziębienia. Raz jest właśnie tak – lajtowo, apsik. Potem jakby grypa, ostatnio zapalenie gardła, normalnie poracha. I w takim właśnie quasi-między-gorączkowym stanie kupiłem kolejne Subaru. To też swego rodzaju choroba. Jeszcze nic na to nie biorę (ciekawe jak wyglądałaby mina pani w aptece, kiedy oprócz paracetamolu poprosiłbym o coś na zaawansowany subaroholizm), ale zdaje sobie sprawę że mam problem, a taka świadomość to podobno pierwszy krok w walce z uzależnieniem.

     

    Czyli jest kolejne Subaru. Legacy. Spec B w czarnym kolorze konkretnie. Wątek forumowy wyżymany z treści na bieżąco, czyli niby jestem w temacie. Teoria zdana z wyróżnieniem, ale w praktyce nie miałem nigdy przyjemności. Jeździć znaczy, bo lampie się na każde Spec B jak tylko jest okazja. Wygląda to to świetnie, model przed liftowy, rocznik 2005, czyli niby „stare” auto, a jednak jest jakaś taka ponadczasowa świeżość w tym modelu. Mówcie co chcecie, ale poprzednik do piękności drogowych nie należał (pisze to z pełną odpowiedzialnością dubeltowego posiadacza), a następca jak każde nowe Subaru jest jeszcze na razie po prostu brzydki jak noc. Zaryzykuje stwierdzenie, ze ta 4ta inkarnacja Legacy to najładniejsze Subaru. Ever. O co akurat nie trudno, ale... mimo wszystko. Bezramkowe ślyyyczności.

     

    Jeszcze trochę poprzeżywam ten fenomen, ba jak producentowi projektującemu świetnie jeżdżące szkarady wyjdzie niechcący takie cuś, to nie można przejść nad tym za szybko do porządku dziennego. To Legacy jest ładniejsze od Audi, do tego stopnia, że nawet ten Vorsprung przez Technik jest bardziej wyraźny w delikatnych liniach Subaru niż w analogicznym produkcie z Ingolstadt. Jest bardziej stonowane i mniej wulgarne niż BMW, a przy tym od razu widać ze to nie jakieś popychadło jak cała reszta nijakich-takich euroboxów, czy aspirujących do nich Koreańczyków, czy nie wiedzących co ze sobą stylistycznie zrobić innych Japończyków. Można powiedzieć, ze ten Legaś jest ponad-czasowy.

     

    Do tego jeszcze jest ponad-klasowy. Już wyjaśniam, bo to chyba bardziej specyfika brytyjskiego rynku. Otóż na Wyspach Bergamutach model Legacy (trochę jak VW Golf), nieważne z jakiego rocznika uchodzi za auto bez etykiety szufladkującej. Może nim śmiało jeździć farmer, doktor medycyny bądź niekoniecznie, posiadacz ziemski, hrabia, książę, architekt, dupek-menadzer-sredniego-szczebla, kierowca autobusu, czy taki frajerzyna jak ja. Wygląda OK pod hipsterskim klubem, pod operą/teatrem, czy ufajdany po lusterka w błocku na polu. Jeszcze policja (głównie garnitury i tajniacy) nimi jeździła. No nie kapniesz się. I to jest piękne, ale jeszcze piękniejsze jest wnętrze. Przejrzysta, uporządkowana architektura deski, zegary, podświetlenie – wszystko elegancko podane, ze smakiem podświetlone. Opór tzw. bajerów, ale nie czuje się zbędnego nadmiaru. Oczywiście należy wziąć gruuubą poprawkę na niemiłosiernie upływający czas. To jest samochód AD 2005 i byle jaki Focus 2012 (może poza bazową wersja „sama-rama”) zmiażdży Spec B czujnikami poprawiania makijażu, zmiany pasa ruchu, martwego punktu i innymi duperelami, które bardziej mnie denerwują niż pomagają. Przez pryzmat tykającego zegarka trzeba też koniecznie spojrzeć na monitor nawigacji i innych opcji komputera. Wszystko działa sprawnie i jest bardzo funkcjonalne (no może poza samą nawigacją, która jest tak archaiczna że pokazuje jeszcze wszystkie kontynenty jako całość i ziemia jest na niej płaska), ale grafika zaciągnęła kotwicę w poprzednim stuleciu. To jest mniej więcej etap Windows'a 95.

     

    Z gadżetów jest wszystko co potrzeba: okno dachowe, tempomat, podgrzewane (wielostopniowo) fotele, pełna skórzana tapicerka (z Isofix), zmieniarka CD, wielofunkcyjna kierownica, rozbudowany komputer pokładowy i ciekawa sprawa na zimę: podgrzewane wycieraczki. Brakuje ksenonów i składanych elektrycznie lusterek bocznych.

     

    Ale OK, ja tu się trochę rozpisałem nad tym jak ten 8my Cud Świata wygląda i jakie ma społeczne konotacje, a tak naprawdę koń jaki jest, każdy widzi. Wypadałoby w końcu przekręcić kluczyk. No właśnie – kluczyk. Nie żaden scyzoryk fikuśnie łamany, karta, brelok, czy inny wynalazek. Po prostu kluczyk ze zintegrowanym pilotem do centralnego / alarmu. To był oldschool już w 2005, ale mi taki powrót do przeszłości pasuje. Filozofia wpisująca się w hasło „if it's not broken, don't fix it” jest z reguły racjonalna i w tym przypadku też się sprawdza. Nie ma nic złego w zwykłym kluczyku.

     

    Który w końcu wkładam do stacyjki. Zegary robią taniec wskazówek zwany ceremonią powitalną – mała rzecz a cieszy - i 3 litry budzą się do życia. Jest tak cicho, że patrzę na obrotomierz czy aby na pewno silnik chodzi. Nie oczekiwałem bulgotu Imprezy, ale nie sądziłem że będzie ciszej niż w SVXsie. Szybka mentalna notka: trzeba to będzie jakoś sprytnie zepsuć, bo jest zdecydowanie za cicho – dziecko mi się będzie budzić z braku bulgotu. Wentylacja radzi sobie błyskawicznie z odparowaniem szyb. Nic to, jedziemy. Jedynka, dwójka, lekki łuk, trójka, kurde rondo! Mokre. Te pierwsze 500 metrów właściwie definiuje drogowy charakter Spec B. Rozpędziłem się subiektywnie szybciej niż te tabelkowe 6.9 sekund do setki by sugerowało, biegi przełączają się ze specyficzną mechaniczną precyzją (identycznie jak w Imprezie Sti), dohamowanie przed rondem dało do myślenia, że może zanim zabiorę się za wydech, to na początek poprawie hamulce. Przejazd przez samo rondo stricte Subarowy. Nie było jakoś specjalnie szybko, ale gdybym tą samą prędkością wjechał na ten mokry, śliski asfalt swoim BMW, to wyjechałbym z ronda tyłem. W najlepszym wypadku mocno bokiem, pomimo nowych opon. Spec B wyjechało zupełnie tak, jak by cała akcja była planowana. Szybki rzut oka w lusterko, na szczęście ukształtowanie terenu skutecznie zasłaniało już podjazd sprzedającego, który niechybnie odprowadzał wzrokiem swoją byłą zabawkę.

     

    Poluźniam uścisk na kierownicy, zbielałe kostki ponownie różowieją, serce powoli wędruje z gardła na swoje miejsce. Przecież nic się nie stało, luz, prowadzisz Subaru. Jedziemy dalej. Nawierzchnie w tej zaściankowej (prowincjonalnej??) części Szkocji mamy brutalnie zbliżoną do beznadziejnych polskich dróg z czasów przed-autostradowych, minus koleiny. Spec B radzi sobie z tym asfaltowym bałaganem bardzo dobrze. 18” felgi odziane w prawie nowe Bridgestone'y Potenza wybierają dzielnie dziury i nierówności. Auto jest bardzo stabilne w zakrętach, nie przechyla się. Zdecydowanie czuć co się dzieje pod kołami, zawieszenie nie izoluje nas od rzeczywistości (to nie Citroen), ale jest wygodnie i nie gubimy plomb. Zdecydowanie bardziej komfortowo niż w Imprezie STi, ale komfortowa Impreza to oksymoron. Wyciszenie kabiny jest znośne, szumy z zewnątrz nie przeszkadzają, radyjko gra przyzwoicie. Minęło zaledwie 10 minut jazdy, a już odnoszę wrażenie że kilkugodzinna podróż nie byłaby wykańczająca. Elektrycznie regulowany, podgrzewany skórzany fotel jest bardzo wygodny, pozycja za kierownicą dla mnie idealna – nawet nie odczuwam braku dwupłaszczyznowej regulacji kolumny kierownicy. Sama trójramienna kierownica o dosyć cienkim wieńcu dobrze leży w rękach, nie jest ani za duża, ani za mała.

     

    Ten egzemplarz ma już przejechane 104000 mil (około 168 tys. kilometrów), ale nic w kabinie nie stuka, nic nie puka, nic nie trzeszczy. Wszystko elegancko spasowane. Właściwie nie mogę doszukać się żadnych śladów zużycia i tak się zastanawiam ile jest w tym zasługi Subaru, a ile dbałości 2 poprzednich właścicieli. Będąc w domu bezpośredniego poprzednika, obstawiam remis. Czy coś mnie zdążyło zdenerwować? Jedna rzecz. Przy włączonych światłach w dzień, dosyć mocno spada czytelność wszelkich wyświetlaczy (radio, wentylacja, monitor). Da się z tym żyć, ale przydałby się jakiś przycisk BRIGHT załatwiający sprawę.

     

    Podsumowując, Spec B to prawdziwy Q Car, wilk w owczej skórze. Wygląda elegancko, ale niepozornie. Niczego nikomu nie musi udowadniać. Ma dobrą reputacje. Jest bezpieczny (biernie, czynnie czy jak tam jeszcze może być). Prowadzi się znakomicie. Jest wystarczająco szybki w codziennej eksploatacji żeby dawać sporą radość z jazdy. Jedyne minusy to nienajlepsze hamulce, za cichy wydech i ta nieszczęsna „nieczytelność” wyświetlaczy. Żeby w akcie frustracji nie potłuc monitora, należy też zastąpić seryjną nawigacje jakimś doczepianym TomTomem. Temat spalania, czy wielkości bagażnika mnie osobiście nie interesuje za bardzo przy tym aucie, dlatego nie oceniam.

     

    Serdecznie polecam każdemu w ciemno!

    • Super! 1

    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    Bardzo trafne wnioski.

    Przycisk "bright" to ten skrajny lewy pod ekranem navi (bynajmniej u mnie). Też Spec.B mi się podoba, ale ma parę wad:

     

    1) Brak osiowej regulacji kierownicy przed liftem.

    2) Słabe przednie reflektory (soczewki + h7)

    3) Trakcja znacznie słabsza niż sti :).

    4) NIE GRA. To co fabryka oferuje jako radio to fatalne nieporozumienie, a wiem co mówię, bo mam już na pokładzie wzmacniacz i inne głośniki. A radia nie można wywalić w cholerę :(.

    Zalety:

    1) W samochodzie jest CICHO. I to jest najbardziej zaje*.*ste.

    2) Dynamika wporzo i bardzo dobra ekonomia - auto ma "dwie twarze" - można się turlać oszczędzając i kręcić do limitera i wtedy mało kto może nadążyć.

    3) Bezpośredni układ kierowniczy i zawieszenie.

    4) Nie zwraca tak uwagi jak sti. Dla mnie ważne.

     

    Spec.B jest to jeden z ostatnich samochodów "do jeżdżenia", a nie do "mania" miliona bajerów, czujników, ekranów, wyświetlaczy i cholera wie czego jeszcze, które głównie się psują i nie służą niczemu poza "przedłużeniem".

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Dla zmotywowanych istnieją przecież opcje wymiany radia, nie jest to wprawdzie rozwiązanie idealne, bo przy wymianie jednostki sterowania klimatyzacją zmienia się nieco lokalizacja przycisków względem oryginalnej wersji RHD (ewentualnie można wykorzystać schowek między nawiewami centralnymi): http://www.avojdm.com/index.php?cPath=26_54_60

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    bardzo ładnie napisane o naprawdę fajnym aucie.

    zgadzam się że te legasie są naprawdę miłe dla oka.

    ciśnie się na usta this thread is .... bla bla

     

    szerokosci i zadowolenia.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Kilka lat temu stałem przed nim w salonie w USA, nosząc się z zamiarem kupna.

    Do dzisiaj mocno żałuję decyzji na nie.

    Życzę sukcesów w dalszej eksploatacji.

    Przedstawiłeś może sylwetkę pokrótce w dziale moje subaru?

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach



    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...