Skocz do zawartości
  • Rzut oka na Wzrok!


    Urabus

    Wzrok, czyli po angielsku EyeSight, to stanowiąca nowinkę na naszym rynku, technologia asystenta mającego za zadanie wspomaganie kierowcy. Technologia ta, opracowana przez inżynierów Fuji Heavy Industries (producenta marki Subaru) trafiła najpierw na rynek japoński (2008), następnie na rynek amerykański (2012), by w końcu doczekać się również premiery na rynku europejskim. Dzięki uprzejmości Subaru Import Polska dane mi było zapoznać się ze „wzrokiem” jeszcze przed jego oficjalnym debiutem na naszym kontynencie. Było to ciekawe doświadczenie, szczególnie dla kogoś, kto jak Zosia Samosia z wiersza Juliana Tuwima wszystko robi sam, sam, sam. Słowo „sam” w odniesieniu do miłośnika samochodów spod znaku Plejad nabiera zresztą szczególnego wymiaru. Lubimy wszak swoje Subaraki nie tylko za to, że przewożą nas z punku A do punku B, ale przede wszystkim za to, iż są niewyczerpalnym źródłem przyjemności płynącej z ich prowadzenia. Gdzie tu miejsce na asystenta, który sam widzi, sam hamuje i sam przyspiesza? Zanim jednak pokuszę się o odpowiedź na to pytanie, rzućmy okiem na techniczne aspekty EyeSight.

     

    Zgodnie z założeniami projektantów, system posiada następujące funkcje:

    • ostrzeganie o zagrożeniach,
    • wstępne hamowanie i wspomaganie manewru ominięcia przeszkody,
    • hamowanie awaryjne w celu uniknięcia kolizji,
    • zarządzanie mocą minimalizujące skutki ewentualnej kolizji,
    • informowanie o ruszeniu poprzedzającego pojazdu,
    • ostrzeganie o meandrowaniu wewnątrz pasa ruchu bądź nieoczekiwanym jego opuszczeniu,
    • aktywny tempomat.

    Elektroniczny asystent kierowcy, aby mógł realizować te zadania, podobnie jak człowiek, potrzebuje „oczu”, które będą nieustannie monitorować drogę przed pojazdem i wykrywać znajdujące się na niej zagrożenia (pieszych, rowerzystów, motocykle, samochody i inne przeszkod). Technologia opracowana przez Fuji Heavy Industries wykorzystuje do tego parę skierowanych do przodu kamer. Zostały one zamontowane pod górną krawędzią przedniej szyby, po obu stronach lusterka wstecznego. Bezpośrednio po uruchomieniu samochodu, system EyeSight aktywuje się automatycznie i rozpoczyna pracę. Ostrzega kierowcę o wykrytych przeszkodach, a gdy ten nie reaguje – zatrzymuje samochód. Ponadto w trybie adaptacyjnego tempomatu potrafi utrzymywać zaprogramowany uprzednio dystans do jadącego przed nami pojazdu, zwalniając, gdy on zwalnia, a przyspieszając, gdy tamten przyspiesza. Jeśli jednak poprzedzający pojazd zacznie przekraczać zadaną przez nas prędkość maksymalną, EyeSight zaniecha dalszego zwiększania prędkości, stając się na powrót zwykłym tempomatem. Oczywiście do czasu pojawienia się w zasięgu wzroku kolejnego potencjalnego zagrożenia. Kierowcy w tych okolicznościach nie pozostaje nic innego, jak tylko rozsiąść się wygodnie w fotelu i kręcić kierownicą.

     

    Zdeklarowany automaniak wzdrygnie się zapewne na myśl o takiej samowoli. Zresztą w czasie jazd testowych nie raz podskoczyło mi ciśnienie, kiedy na polecenie instruktora prowadzącego prezentację zmuszony byłem siłą i godnością osobistą powstrzymywać nogę podążającą odruchowo w kierunku pedału hamulca. Miłośnikowi motoryzacji w takich okoliczności przychodzi do głowy tylko jedna myśl – po co to wszystko? Po co ktoś lub coś ma wyręczać nas w tym, co akurat lubimy robić? Rozumiem ideę samojezdnego odkurzacza, ale „samo chód” mimo semantycznej spójności, nie mieści się w mojej wyobraźni. A w zasadzie nie mieścił, gdyż po początkowych wątpliwościach uświadomiłem sobie, że jednym z kluczowych aspektów bezpieczeństwa ruchu drogowego jest koncentracja. Jak wszyscy wiemy, całkowite skupienie się na prowadzeniu pojazdu, tak by w porę przewidzieć wszelkie zagrożenia i w porę na nie zareagować, nie zawsze jest możliwe. Czy to w porannym korku, czy w trakcie długiego i nużącego połykania autostradowych odcinków każdemu, jak podejrzewam, zdarzają się chwile dekoncentracji. Jeśli więc istnieje technologia, która choćby tylko jeden jedyny raz uchroni przed skutkami kolizji naszą skórę (lub choćby tylko portfel), to chyba warto ją mieć? Szczególnie że na rynku europejskim EyeSight zostanie standardowo, zgrabnie i bez dodatkowych opłat zapakowany w nową wersję Subaru Outback.

     

    W trakcie prezentacji poruszaliśmy się takimi właśnie Outbackami z roku modelowego 2015. Nie wystarczyło co prawda czasu na gruntowne testy samego samochodu, ale to, co rzuciło mi się w oczy, to nowa, ładna linia nadwozia, dobrze wykończone wnętrze, kamera cofania oraz bardzo fajny, jak na moje „drewniane” ucho, system audio, umożliwiający bezprzewodowe odtwarzanie muzyki wprost ze sprytnego telefonu. A wszystko to już w podstawowej wersji modelu wyposażonego w równie sprytną, bezstopniową i automatyczną skrzynię biegów, posiadającą pożądane przeze mnie łopatki przy kierownicy. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, żeby gdzieś tam wśród przycisków znajdujących się w zasięgu kierowcy był ten, który wyłączy całkowicie „wzrok” naszego asystenta i pozwoli na odrobinę szaleństwa przy pokonywaniu prób sportowych podczas odbywającego się co roku Zlotu Plejad.

     

    I wiecie co? Ten przycisk tam jest!

     

    Dziękuję,

    Urabus

     

    PS Komentarze pod artykułem zostały wyłączone, gdyż dalszą dyskusję na temat EyeSight chciałbym abyśmy prowadzili w wątku: EyeSight, czyli Wzrok

    Edytowane przez Urabus
    Poprawiłem link do dyskusji na adres https

    • Super! 1

    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    Brak komentarzy do wyświetlenia



    Gość
    Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...