Skocz do zawartości
  • List z V Zlotu Plejad


    Urabus

    Moi mili

     

    Pragnę podzielić się z Wami wszystkimi, moimi spostrzeżeniami związanymi ze Zlotem Plejad. Ubiegłoroczne Plejady w Bobrowej, to w porównaniu z tymi w Książu, to po prostu nie ma porównania. Zeszłoroczna organizacja była postawiona na tak wysokim poziomie, że bez problemu udało nam się zdobyć pierwsze miejsce i cieszyć z zasłużonego sukcesu. W tym roku niestety organizator zawalił na całej linii, przez co zmuszeni byliśmy zająć miejsce ostatnie. Skandal.

    Zasadniczy problem tegorocznych Plejad stanowiły te książeczki z obrazkami do kolorowania (co prawda były one i w zeszłym roku, ale nie trzeba się było nimi w ogóle przejmować). W tym roku, jak na złość, były one najważniejsze. Organizator zapomniał jednak dołączyć do kompletu kredek. Ci, co przezornie zabrali kredki z domu wyprzedzili nas już na samym starcie, gdyż musieliśmy w tym czasie podjechać do Tesco w celu nabycia brakujących mazideł. Kolorowanie poszło nam, co prawda sprawnie i bez trudu odnaleźliśmy właściwą drogę, ale ile przez to straciliśmy doskonale widać w rubryce PKC. Rozszyfrowałem w końcu ten skrót: Pamiętaj Kredki Cymbale. Kto to jednak słyszał, aby w czasach GPS posługiwać się jeszcze takimi dziecinnymi obrazkami? To było dobre w erze zaprzęgów napędzanych końmi obrokowymi, ale dziś to konserwatyzm, godny lepszej sprawy. Bardzo proszę, aby na przyszłych Plejadach była porządna nawigacja, przez którą miła Kasia (albo Krzyś dla pań) będzie informowała nas gdzie i kiedy mamy jechać. Książeczki do kolorowania mogą też być, byle dla dzieci i koniecznie z kompletem kredek w zestawie.

    Książyńskie Plejady spędziliśmy na trasie asfaltowej (poprzednie na górkach z piachem), co pozwoliło nam dostrzec niefortunny podział jadących na niej uczestników na kategorie: wolnossący (sic!), turbo doładowany i bezprawnie doładowany, czy jakoś tak. Nawet moje dzieci zauważyły, że podział jest zbyt ogólny, dając temu wyraz pytaniem: „Dlaczego tatuś tak wolno ruszał?” Zrazu żachnąłem się i odpowiedziałem, że nie chciałem przejechać tych bezczelnych sekundantów, którzy liczyli mnie jeszcze przed wjazdem na ring. Szybko zrozumiałem jednak, że wykręt nie przejdzie, gdyż powszechnie wiadomo, że taki miły to ja już nie jestem. Po długich rozważaniach doszedłem do oczywiście oczywistego wniosku, że problem musi tkwić w tych kucykach, co je kupiłem, w ilości 158 szt., od SIP (albo PIS, nie pamiętam) wraz ze zgrabną stajenką o imieniu Leśnik. W gronie uczestników dostrzegłem załogi opakowane w stajenki o nazwach: Spadek, Głąbkraju i Party czy jakoś tak. Wszystkie one wydawały się być szybsze od mojej. Szczególnie szybkie były te z garbem na ganku. Czy, aby nie hoduje się w nich wielbłądów? Tak czy owak różnorodność duża, a klasy tylko trzy. Bardzo proszę, aby na przyszłość w trakcie wstępnego badania weterynaryjnego, każdemu uczestnikowi przydzielać współczynnik adekwatny do posiadanych przez niego zwierząt napędowych przy uwzględnieniu momentu, w jakim spożywają one najwięcej paszy. Współczynnik taki stanowiłby jedyny społecznie sprawiedliwy sposób przeliczania sekund na nagrododajne punkty. Jeśli jednak Szanowna Dyrekcja uprze się przy dotychczasowym rozwiązaniu to proszę, aby te moje kucyki zostały wymienione w ramach gwarancji na wielbłądy. Tylko nie uszczęśliwiajcie mnie tym obciachowym garbem na ganku!

    Ogromne uznanie dla organizatorów chciałbym wyrazić za dodatkowe atrakcje ulokowane na trasie. Szczególnie przypadła nam do gustu wizyta w tej zimnicy pod ziemią. Przewodnik, co prawda mówił w dziwnym i niezrozumiałym języku, ale od razu domyśliliśmy się, że mieszkały tam wielkie krety, które wyginęły w tajemniczych okolicznościach. Zwracam jednak uwagę, że zlokalizowane w pobliżu tego kretowiska atrakcje militarne mogły wzbudzić niesmak uczestników posiadających poglądy wegetariańskie, o przepraszam, pacyfistyczne. Mimo, że takowych nie miałem, to po walce na bagnety szczerze znienawidziłem białą kapustę, pardon pardon, broń (patrz tabela wyników). Pogratulować wypada również pomysłu ukazania nam w krzywym zwierciadle alkoholu, przez co na własne oczy mogliśmy się przekonać, jaką głupotą jest dożylne pobieranie przeróżnych preparatów w miejsce powolnej i kulturalnej konsumpcji. Trochę zaskoczyło mnie okrucieństwo organizatorów polegające na rozdrapywaniu ran dawno już zabliźnionych po zaborach. Wracanie pamięcią do okropnych nazw, jakie drzewiej posiadały nasze piękne miejscowości było, co najmniej niesmaczne. Rozbawiła mnie za to znikoma wiedza komisji układającej pytania. Już po wizycie w kilku chatach wiedziałem, że w okolicy można się zaopatrzyć nie tylko w samochód, dom czy działkę, ale również rower Ukraina, krowę górską oraz samogon.

    No i dalej to już prawie same superlatywy. Były Żuki i Król Sobieski noszony na rękach przez kolorowe girlandy. Było piwo i był żur i prezentów też był wór. Nie wiem, co prawda, dlaczego, pominięto moją załogę, ale mam nadzieję, że sprawę szybko wyjaśnimy z Ojcem Dyrektorem na PW. Na koniec serdecznie dziękuję za podarowaną mi literaturę klawiatury Mamusi Forumowskiej, która otworzyłam mi oczy na świat i uświadomiła, że nie ma takiej alternatywy, aby moje słuszne i grzeczne prośby pozostały bez echa.

     

    Pozdrawiam i czekam na listonosza

    Urabus


    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    • Ojciec Założyciel

    To powinno być lekturą obowiązkową dla wszystkich wybierających się na jubileuszowy, X-ty Zlot :)

     

    Ja jadę, więc przeczytałem

     

    Pozdrowienia

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach



    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...